Wycieczka na Narzeczeński Kamień nie należy do najłatwiejszych. Kamień z tragiczną historią leży bowiem poza szlakiem prowadzącym z Rozdroża Izerskiego w stronę Rozdroża pod Zwaliskiem w Górach Izerskich. Skryty wśród jagodzin i wykrotów pozostaje niemym świadkiem wydarzeń jaki miały miejsce tuż przed Bożym Narodzeniem w 1720 roku.
Pozostający wówczas pod władaniem Habsburgów Śląsk był poddawany intensywnej rekatolizacji. Protestantom odebrano domy modlitwy. Na tym tle wybuchały nawet zamieszki w obronie swobody religijnej, kiedy luteran siła usuwano z kościołów. Ewangelicy byli więc zmuszeni do często długich wędrówek do tzw. kościołów granicznych, położonych na obszarze protestanckich Prus, ale w bezpośrednim sąsiedztwie z austriackim Śląskiem. Protestanci wędrowali często wiele kilometrów aby wziąć udział w nabożeństwie, dokonać aktu chrztu lub zaślubin. Luteranie ze Szklarskiej Poręby pielgrzymowali zwykle do kościoła w Pobiednej.
Kiedy w końcu na fali łagodzenia restrykcji, cesarz Austrii zezwolił na zakładanie ewangelickich szkół, do Szklarskiej Poręby przywędrował z Brandenburgii nauczyciel nazwiskiem Gottschau. Zajął wraz z rodziną starą i zrujnowaną chałupę, którą szybko udało się wyremontować, bowiem sprawowanie funkcji nauczyciela na trudnych, górskich terenach było wówczas bardzo dochodowe.
Wkrótce wraz z nimi zamieszkał pewien młodzieniec (Johann Garve), zatrudniony w nauczycielskim warsztacie. W przystojnym i pracowitym młodzieńcu zakochała się córka nauczyciela (Anna). Ojciec początkowo próbował stanąć na drodze ich szczęścia i przepędził chłopaka z domu. Nie na długo zresztą, bowiem łzy i rozpacz ukochanej córki, szybko zmiękczyły ojcowskie sumienie. Zgodził się więc na ślub. Był grudzień 1720 roku.
Po niezbędnych przygotowaniach młodzi wyruszyli na wędrówkę do kościoła w Pobiednej rankiem 21 grudnia. Ich droga wieść miała przez Izerskie Garby by dalej od Rozdroża pod Zwaliskiem zejść na Rozdroże Izerskie. Po zaślubinach mieli przenocować u pastora i wrócić na wesele następnego dnia. Na próżno jednak weselnicy oczekiwali ich powrotu. W końcu zaniepokojony ojciec zarządził poszukiwania. Kilkunastu mężczyzn z pochodniami rozpoczęło poszukiwania. Po dotarciu w wyższe partie gór, szukający narzeczeńskiej pary zaczęli mieć złe przeczucia. Szalejąca bowiem śnieżyca całkowicie przysypała szlak. W końcu jeden z mężczyzn natknął się na zadaszony skalnym okapem kamień. Tam w małej wnęce znalazł młodych uśmiechniętych i przytulonych do siebie. Niestety nie żyli już od kilkunastu godzin. Prawdopodobnie zamieć zaskoczyła ich w czasie wędrówki. Niedoświadczeni, zabłądzili i zeszli ze szlaku. Zmęczeni, przemoczeni i przemarznięci znaleźli schronienie pod kamieniem gdzie wtuleni w siebie zasnęli snem wiecznym.
Skałę od tamtej pory nazywano Narzeczeńskim Kamieniem, a biegnący powyżej szlak Ślubną Drogą. Historię tę w połowie minionego wieku zamieściła w powieści o "Ślubnej Drodze" z 1947 roku pisarka Margarete Passon-Darge pochodząca ze Szklarskiej Poręby.
Wycieczka na Narzeczeńskim Kamień jest relatywnie dość trudna, dlatego nie specjalnie nadaje się na wyprawę z małymi dziećmi.
Wojska Polskiego 11
58-580 Szklarska Poręba